Aż wierzyć się nie chce. Papiery do Nadzoru złożyłem przedwczoraj, miałem się zgłosić następnego dnia po południu, ale nie było jak. Dziś wpadła tam żonka i mówi że właściwie możemy już mieszkać, bo wszystko załatwione. Dostała jakiś papier, zaniosła do Urzędu Miasta z wnioskiem o oficjalne nadanie numeru (tylko formalność, bo wiemy jaki będzie – 8). Tam też powiedzieli że można mieszkać, tylko nie możemy się jeszcze meldować, bo oficjalny numer będzie gdzieś za dwa tygodnie. Jeszcze mamy zamawiać umowę śmieciową.

Jakoś mi się ciągle nie chce w to wierzyć, że już nikt nic od nas nie bedzie chciał i czekam przez miesiąc w niepewności. Pewnie jeszcze ktoś się odezwie…

A planowana przeprowadzka i tak za mniej więcej miesiąc, ale nie mamy żadnego szczególnego przywiązania do tego terminu. Jak wyjdzie, tak będzie.

Trzeba kupić skrzynkę na listy i numerek na dom. A może lepiej jakąś tabliczkę na płot?

Kolejny przełomowy moment 🙂

Czas na podsumowania czego jeszcze brakuje do mieszkania:
– drzwi wewnętrzne
– szafka pod umywalkę w większej łazience
– pomalować wiatrołap
– ocieplić rury do reku na strychu, przejrzeć i pomyśleć o zabezpieczeniu przed mrozem
– powoli zbierać lampy
– dokupić niezbędne meble (stół, krzesła i kanapka?) Koleżanka nas przekonywała niedawno, że zamiast narożnika lepiej mieć kanapki 3+2, bo można je dowolnie ustawiać jakby się coś zmieniło czy znudziło, można kupować na raty, jest więcej spania gościnnego, a narożnik prawy-lewy i można zakotwiczyć na wieki, bo i tak się nic z nim nie zrobi.

A! Najważniejsze do mieszkania – trzeba załatwiać Internet! Bez telewizji można żyć. Niedaleko mamy naziemną i więcej pewnie nie będzie.