Czekamy na fotowoltaikę
To najpierw wyjaśnię, że zdjęcie czysto ilustracyjne, ale mam nadzieję, że już wkrótce będę mógł pokazać realne zdjęcia naszego dachu z panelami fotowoltaicznymi. Parę lat temu zgłosiliśmy się do programu miejskiego dofinansowania instalacji fotowoltaicznych, tak jak kilkaset innych gospodarstw w naszej gminie. Moc instalacji to 3kW plus dodatkowy, dokupiony komercyjnie panel. Dzięki dofinansowaniu na 85% głównych kosztów całość instalacji wyniesie nas około 3000 zł + 1550 zł za dodatkowy panel + ubezpieczenie na pięć lat. W zeszłym roku zapłaciliśmy 1000 zł zaliczki, montaż ma być zakończony do końca listopada, a program ma być rozliczony do końca bieżącego roku. Koszty dodatkowo zredukuje zwrot podatku przy rocznym rozliczeniu PIT.
Wada programu miejskiego jest taka, że właściwie na nic nie mamy wpływu, oprócz decyzji czy bierzemy dodatkowy panel, czy nie. Zaletą jest przede wszystkim dofinansowanie, ale też to, że właściwie nic nas nie obchodzi – wszystkim zajmują się urzędnicy.
To program pomostowy, co według niektórych oznacza, że możemy się załapać na stare zasady prosumenta z rozliczaniem 1:0,8. Pamiętam, że w roku 2016 pytałem w firmie od wiązarów o sugerowany sposób montażu i czy nie ma zagrożenia masą. Odpowiedzieli, że wskazane jest oparcie dołu paneli w okolicy wieńca, w miejscu gdzie rozpoczyna się okap. Co do wytrzymałości zalecali usuwanie śniegu, jeśli gruba pokrywa leżałaby dłużej niż 2 tygodnie. Po raz kolejny byłem zafascynowany cyfrowością tego dachu. Zadzwoniłem, podałem namiary na siebie i w ciągu minuty na podstawie konstrukcji przekazano mi zalecenia. Już widzę, jakbym się dodzwonił do przypadkowego cieśli po kilku latach i spytał co i jak mogę oprzeć na połaci…