Pamiętam, że początkowo ubezpieczałem dom na około 250 tys. zł. Później kwota rosła na 300 i 350 tys. zł. W tym roku zdecydowałem się podnieść wartość domu do 500.000 zł. Z jednej strony to dużo, w porównaniu do kosztów budowy. Z drugiej strony i tak nie widzę szans odtworzenia tego co mamy, w razie nieszczęścia za pół miliona. Kiedy po budowie sprzedawaliśmy mieszkanie, jego cena wynosiła trochę ponad 2000 zł/m2. Obecnie tego typu mieszkania kosztują 5-6 tys. zł za m2, a nowe kosztują już 8000-9000 zł/m2 w stanie deweloperskim, a przecież wykończenie i wyposażenie też kosztują swoje. Podnosimy zatem wartość na 500.000 zł.

Oczywiście ma to przełożenie na wysokość składki, ale nie tylko to, bo nawet przy utrzymaniu wartości wysokość składki by wzrosła. Z tego co pamiętam, początkowo płaciliśmy składkę około 400 zł rocznie, rok temu już 590 zł rocznie. Teraz wyszło… ponad 800 zł.

Nie jest to wyłącznie składka za dom, ale dodatkowe opcje zaoferowane przez naszego ubezpieczyciela. A że to znajomy, to nie będę szczególnie dyskutować. Rozpiska poszczególnych elementów składki, sumy ubezpieczeń i zagrożenia poniżej:

Ubezpieczenie domu do 500.000 zł – 569 zł
Wyposażenie do 20.000 zł + limit kradzieży 10.000 zł – 81 zł
Rzeczy osobiste: 20.000 zł = 76 zł
Architektura ogrodu: 5000 zł – 30 zł
OC w życiu prywatnym dla 2 osób do 200.000 zł – 54 zł
Razem: 810 zł

W wysokości składki trzeba wziąć pod uwagę jeszcze jeden czynnik – całkowicie zrezygnowaliśmy z ubezpieczenia na wypadek powodzi. O ile w niektórych lokalizacjach jest to najbardziej ryzykowne oprócz ognia zagrożenie, o tyle my znajdujemy się na górce, dobre kilkadziesiąt metrów powyżej poziomu pobliskiej rzeki i zbiorników wodnych, a grunt to niemal 3 metry piachu. Nie ma opcji.