Kolejna akcja z którą zeszło mi parę tygodni. Ogrodzenie frontowe było zrobione ponad 25 lat temu z siatki z odzysku, naciągniętej na moduły z prętów. Co ciekawe wtedy też było ostatnie malowanie… Kiedyś to robili porządne farby. Pamiętam że jako chłopak czyściłem te siatki szczotką na wiertarce z rdzy, później był podkład miniowy, później szara. Po ćwierćwieczu przyszedł czas na powtórzenie akcji. Czyszczenie 25mb płotu, oczka siatki średnio się szlifuje. Na to farba antykorozyjna aluminiowa i na tym tymczasem się zatrzymałem. Docelowo pójdzie jeszcze końcowa olejna szara, ale były pilniejsze rzeczy.
Malowania wymagała również brama. Jasne sztachety stosunkowo szybko pociemniał dołem, droga kiepska i ciągle była chlapana przez przejeżdżające samochody wodą, śniegiem, błotem pośniegowym, zależnie od pory roku. Ciemniejszy kolor (jak zawsze Sadolin Pinia) skutecznie zamaskował pociemnienia. Zobaczymy na jak długo starczy.