Czyżby koniec sezonu grzewczego?
Ciężko na 100% oceniać w tym momencie, ale dziś nie zasłanialiśmy okien i w kuchni termometr wskazał 26 stopni! Na sterowniku było 24,5, grzanie nie włącza się od paru dni. Nawet gdyby teraz było przez jakiś czas chłodniej, to wiele już pewnie gazu nie pójdzie. Z drugiej strony śnieg też nikogo nie zdziwi.
OK – odczyt gazomierza na dziś to 2645m3. Nie mam dokładnej notatki, ale szacuję że koniec września to było około 2000m3. Przez sześć miesięcy ostrzejszej niż zwykle zimy, poszło zatem około 650m3. Przyjmując zakładane wcześniej 1,1m3 gazu dziennie na CWU daje to jakieś 450m3 gazu na CO. Przy cenie realnej gazu z rachunków w okolicach 2,20 za 1m3 wychodzi prawie 1000 zł za CO, czyli kilkadziesiąt złotych więcej niż zwykle.
Trochę dokładniej możemy porównywać zużycie rok do roku, od rok temu do teraz wyszło 862m3. W maju zeszłego roku zestawienie rok do roku na koniec sezonu grzewczego wskazywało 829m3. Jakby nie patrzeć, różnice między ostrą a zwykłą zimą to raptem kilkadziesiąt złotych.
Przypomnę, że całą zimę trzymamy 22,2-22,8 stopni.
Nigdy nie było mniej, czasem było więcej.