Od 28 października notuję stany gazomierza, teraz zwykle co 2-3 dni. Od 371m3 doszliśmy do 724m3, czyli udało się spalić 353m3, co daje 3,8m3 na dobę na CWU i CO łącznie, czyli poniżej 10 zł na dzień. Spodziewany koszt za te trzy zimowe miesiące to 880 zł. W domu cały czas jest 22,2-23,2 stopnia. Mam nadzieję, że minęła już połowa sezonu grzewczego. Dopiero po wyłączeniu grzania będzie można policzyć ile tak naprawdę idzie na CO, bo nie wiemy ile spalamy na CWU.

Wody przez ostatni miesiąc poszło wyjątkowo dużo, bo aż 15m3. Okres ten obejmował jednak Święta i gości.

Parę dni temu zaczęło kapać z kotła, jak się okazało z zaworu bezpieczeństwa na dopływie zimnej wody. Możliwości były dwie:
– albo wzrosło ciśnienie w sieci (nie mamy reduktora), bo hydraulik twierdził że przy 3-3,5 bara nie potrzeba (tyle mieliśmy z pomiarów, a zawór puszcza przy 6barach),
– albo spadło ciśnienie w zbiorniku wyrównawczym na ciepłej wodzi.

Dziś wpadł hydraulik, zmierzył ciśnienie w sieci – nie zmieniło się. Dobił więc zbiornik wyrównawczy i kapać przestało. Nic od nas nie chciał, pożartował jak zawsze. Przesympatyczny gość. Jakby problem się powtarzał, to mamy działać ze zbiornikiem, ale raczej serwisować/wymieniać niż regularnie dopompowywać 🙂

Jedną ścianę w domu mamy ciągle z surowym tynkiem. Ściana w sumie jedna z bardziej reprezentacyjnych, bo to ściana kominkowa w salonie, miedzy kuchnią i holem. Nie mogliśmy się zdecydować na żadną z koncepcji wykończenia. Myślałem o tynku glinianym, starych dechach, tapecie, kamieniu itd. Cegły nie lubię. Podobało nam się też od dawna Wood Collection z firmy Stegu (http://woodcollection.pl/pl/), ale cena poraża. Pogadałem z lokalnym dostawcą drewna opałowego i zaoferował się że przygotuje nam odpowiednik w cenie 50zł za m2, tnąc plasterki różnej średnicy z dębu i brzozy. Całość ma wysuszyć i każdy plasterek przeheblować. Może spróbujemy. Ściana ma niecałe 6m2.