Pierwsze Święta w domu
Mamy za sobą pierwszą Wigilię i pierwsze Boże Narodzenie. Nie znajdziecie tu zdjęć choinki, rodzinki i prezentów, ale parę szczegółów technicznych może się pojawić 🙂
Mieszkaliśmy otóż przez kilka dni w 6 osób, dużo się piekło i gotowało. Pogoda wiosenna, zużycie gazu około 3m3 na dzień. Po podłodze nie czułem żadnego grzania przez ten czas. Prawdopodobnie jeśli było zbyt zimno, to odpalała się o 4 w nocy i grzała do której było trzeba. Spaliśmy dość długo, to nawet się na to nie załapywaliśmy. Później cały dzień było ponad 23 stopnie i cały dzień kocioł się nie włączał. Rosła również wilgotność, sięgając około 53%.
Wczoraj wieczór przyszła zima, spadło do -6, pojawiło się też trochę śniegu. Dziś w końcu widziałem pracujący kocioł. W wekeendy temperatura komfortowa ma być przez całą dobę, stąd włączał się w międzyczasie, widziałem około południa szło w rurki 34 stopnie. Teraz cisza, bo w domu 22,7. Może włączy się na wieczór. Generalnie zarówno na plusie jak i na minusie nie obserwuję taktowania, czego najbardziej się obawiałem. Pewnie wynika to głównie z ustawień, które sprowadzają się do tego, że kocioł pracuje 2 razy na dobę, różnica temperatury komfortowej i ekonomicznej jest niewielka, a dom też się za szybko nie wychładza. Z gazem doszliśmy do około 580m3, daje to zużycie równe 210m3 za dwa miesiące grzania, odpowiadające około 525zł oraz wartości średnio około 3,5m3 na dzień. Jestem zadowolony, ale zobaczymy jak będzie przy prawdziwej zimie.
Po dobie mrozu i ograniczeniu gotowania wilgotność spadła do 45% i pewnie będzie spadać dalej. Jako że temperatura spadła poniżej -5, to po raz pierwszy włączyłem kabel grzewczy wewnątrz centrali. Swoją drogą chyba mam test na zamarzanie. Jak puknę Lunę na mrozie, to słychać jakby się coś osypywało, jakby właśnie małe kryształki spadały z wymiennika. Na plusie tego nie słychać. Na wywiewie za centralą mam wilgotną wełnę, zaraz za centralką. Muszę to poprawić, jeszcze nie wiem w czym jest problem. Na wyrzutni (wciąż jest to tylko rura, ocieplona do granicy ściany szczytowej, za OSB goła) pojawił się półmetrowy sopel. Wcześniej przy mrozach tez bywał.
Jeszcze z tematów świątecznych i gościnnych:
– w końcu widzę jak przydaje się zmywarka, chodziła po kilka razy dziennie z pełnym wsadem
– płyta indukcyjna sprawdziła się bardzo dobrze
– strych i podest sprawdziły się świetnie jako wielka dodatkowa lodówka, bo w lodówce brakowało miejsca
– wentylacja często chodziła mocniej, na max przy gotowaniu, na średniej przy gościach. Normalnie chodzi na minimum
– wiatrołap to słaby punkt. Przy większej liczbie osób nie ma się tam jak obrócić, wszyscy nanosimy błota, śniegu itd. Kupiliśmy dziś podgumowany chłonny dywanik, żeby zdjąć i zostawić na nim buty, taki techniczny, jak w sklepach i instytucjach. Drzwi zewnętrzne otwierają się na zewnątrz, ale wewnętrzne już do wiatrołapu. Unikamy otwierania obydwu na raz, bo mógłby uciec kot, a na zewnątrz raczej go samego nie puszczamy. Puścił się jedna sam. Na szczęście zauważyłem w porę, a dziad daleko nie uciekł i nie uciekał jak go przynosiłem. Akurat w Wigilię dobrze że był biały, bo było go dobrze widać po zmierzchu. Za to teraz na śniegu dobrze by się maskował.
Rozliczyliśmy się w końcu ze stolarzami. 7 par drzwi wewnętrznych, szafka w łazience i obudowa przejścia do spiżarni wyniosły w sumie 9800 zł. Sporo. Dobrze że na raty i z odroczoną płatnością.
Zbadałem jeszcze sprawność Luny:
na zewnątrz -7 stopni
wewnątrz +23 stopnie
nawiew w naszej sypialni +16 stopni
Sprawność całego układu: 76,7%