Impregnacja trawertynu
Dziś się udało:
1. Zaimpregnować trawertyn w łazience. Trochę capi ten impregnat, pewnie na rozpuszczalnikach organicznych. To robiła żonka
2. Z pomocą dziecięcą zaimpregnowałem fugi w kuchni, salonie i małej łazience (Delfinek)
3. Kupić kolejną partię pstryczków i kontaktów oraz większość z nich zamontować (Cariva z Legranda i Rosa z Polmarku). Założyłem gniazdko i kontakt w małej łazience, przed nią i oprawkę na górze, całość łazienki zatem prądowo skończona. Przy okazji kopnął mnie prąd, bo byłem przekonany, że światło zapalane z zewnątrz łazienki jest na innym obwodzie. Chwilę wcześniej tłumaczyłem dziecku jak i po co należy zawsze sprawdzać czy przewód za który się bierzemy jest pod napięciem, używając próbnika i detektora… Chyba najlepiej działa nauka zobrazowana przykładem 🙂
Zamontowałem gniazdka w całym salonie (6 podwójnych) i włącznik światła na taras i bok domu. Odpaliłem też (na kostce) pierwsze podwójne światło w salonie (oprawki). Obecnie 160W daje tego światła całkiem sporo.
Z instalacji elektrycznej zostały:
– gniazdka na zewnątrz domu, gniazdko nad zlewem w kuchni i jeszcze jedno w holu, o którym zapomniałem przy zakupach.
– gniazdko i światło na strychu.
– podłączenie płyty indukcyjnej (siła)
– poczwórna ramka w kuchni (na razie ogarniam trzy z puszek, a czwarta przypuszczam co i jak)
– poczwórna ramka w salonie (ogarniam dwie z czterech puszek, jedną przypuszczam, a jedną nie mam pojęcia)
– ramka podwójna w holu (jedno wiem, drugie przypuszczam)
– ramka podwójna we wiatrołapie (obydwa przypuszczam)
– włącznik w garderobie i plafon (kupiony)
– montaż oprawek w salonie, jadalni, holu i wiatrołapie
Jakbym jeszcze trochę pogrzebał, to może elektryka wezwę prawie tylko do siły?