Dziś sobie myślałem, że nasz dom jest gdzieś tak ze 3 razy za duży. Zamiatanie mnie wykończyło, ale prawie wszystko posprzątane. Odkułem co było na chudziaku, zgarnąłem odpady z różnych etapów, drewniane, metalowe, piankę, styropian, wełnę, pył, beton, folie itd. Okna z białych zrobiły się popielate, ja również. Przy okazji znalazłem pęknięcie na chudziaku od okna tarasowego po hol w okolicach małego wc. Pewnie się po prostu „zdylatował”, ale zaraz poczytam czy to coś strasznego czy jeszcze nie. W chudziaku była zatopiona siatka. Przycinałem dalej drzewka i winogrono.

Na ten moment w planach są szczyty obite drewnem, odsunięte na grubość styropianu. Jak nam się odmieni, to będzie styropian do samej góry. Przyjrzałem się dziś jak to wszystko pomocować i nie powinno to być bardzo skomplikowane. Do ostatniej pary belek dolnego pasa wiązara przykręcę prostopadle kawałki kantówki 4x15cm, które oprą się na podwalinie szkieletu ścian szczytowych. Każdy taki kawałek będzie przykręcony do słupka szkieletu szczytów, przejdzie przez otwór w OSB i będzie wystawał na zewnątrz na grubość styropianu. Do tego rzędu kantówek dobiję poziomą grubszą dechę i ona będzie dzwigać ciężar całości. Powinno być dość solidnie, bo będzie montaż w więźbie, a oparcie na szkielecie i dokręcenie do niego. Deski na szczytach pewnie będą w pionie (tak łatwiej zrobić koronkowe wykończenie ich dołu i tak jest w całej okolicy). Trzeba będzie dodać jeszcze jakieś poziome rygle.