Tytuł wskazuje, że dalej się miotam co do ostatecznego wyboru metody ogrzewania i przygotowania ciepłej wody. Za namową osoby kompetentnej rozważam teraz zastosowanie elektrycznego kotła z Kospela, o mocy 6kW, z nastawieniem na grzanie w taniej nocnej taryfie. Do tego dogrzewanie kominkiem.

Za grzaniem elektrycznym przemawia niski koszt inwestycji, maksymalna sprawność, niska awaryjność i brak obsługi.

Przeciw? Trochę wyższy koszt użytkowania i kłopotliwość dwóch taryf (można się przyzwyczaić, albo nie oszczędzać).

Przy wodnej podłogówce zawsze mam inne opcje, chociażby gaz, albo pompę powietrzną. Przerwy w dostawie prądu zatrzymują również inne sposoby ogrzewania z pompkami (awaryjne będzie kominek). Jakby przeszło i zostało na dłużej ogrzewanie elektryczne, to komin okaże się niepotrzebnym wydatkiem (2300zł). Przypomnę też że mój projektant miał składać wniosek o pozwolenie na budowę przyłącza gazowego :). Jak dostanę pozwolenie, to będę miał na to bodajże 3 lata :). Podsumowując: czekam na natchnienie, albo też Natchnienie, jakich na tej budowie już się parę pojawiło.

Rozliczyłem się dziś z hydraulikami. Wyszło ostatecznie 1570 zł za materiał i robociznę. Czy mogę uznać, że względem wrzuconych parę dni temu przymiarek oszczędziłem 600 zł? Gdyby to było takie proste… Zrezygnowaliśmy z bidetu, nie zrobiliśmy cyrkulacji, pewnie dojdą później inne koszty, nawet w ramach hydrauliki. Faktury już zbieram do odliczania VATu.

Dodaj komentarz