Stan surowy zamknięty
Dom z oknami. Okienko w łazience bardzo się „zmniejszyło”, ale powinno wystarczyć.
Widok od południowego zachodu
i od południa
połączone pokoje dziecięce
biblioteka, pracownia, salon i gabinet ojca w jednym, obecnie pieprznik
jadalnia z kuchni
i widok z kuchni
Takie kątowniki przykręciłem do solidniejszego zamontowania okna tarasowego od dołu. Z drugiej strony nie mam do czego przykręcić dołu, może kiedyś dodam jeszcze jakieś podparcia z grubszych śrub pośrodku grubości profila.
Okno tarasowe w całej okazałości. Mieliśmy wątpliwość czy fixy po bokach szklić w ramie czy w skrzydle. Za namową sprzedawcy wybraliśmy szklenie w ramie i wcale nie widać różnicy między poszczególnymi elementami. Na ścianie zawisła ikona świętego Dominika z www.ikony.com. Na słońce jest już dobrze przetestowana, teraz sprawdzimy jak deska i nadruk zachowują się na mrozie.
Dziś przykręciłem okno tarasowe do podłoża przy pomocy pięciu kątowników. W chudziaku wierciło się bardzo dobrze, mimo że wybrałem wiertło za 7, a nie za 23 złote. Później obciąłem piankę po zewnętrznej stronie i dla tymczasowego zabezpieczenia jej przed UV pomalowałem na biało farbą elewacyjną. Tak zostanie do wiosny.
Przyjrzałem się piance, wygląda normalnie jak pianka, mimo nakładania przy mrozie. Zużyte puszki wskazują na Soudal z zakresem stosowania do -10 stopni. W jednym miejscu, bardzo głęboko, było jeszcze ciut lepko. Kolejne co mogę sam zrobić, to obcięcie pianki od środka i obklejenie tego taśmami paroszczelnymi. Poszukam czegoś w necie.
To co najmniej nam się podobało, czyli wystające łączniki, które widać na przedostatnim zdjęciu, można łatwo wypiąć. Nie wiem czy będzie je można tam wkliknąć coś innego, ale można zastąpić czymś całkiem innym, bo z łączenia nic nie wystaje. Przy okazji wypinania osłony łącznika zajrzałem do środka, a tam metalowy profil i pustka. Napsikam tam kiedyś jakiejś piany, żeby to lepiej uszczelnić i ocieplić.