Doszliśmy do 15 stopni mrozu i pojawił się po dzisiejszej nocy tradycyjny problem. Rano, mimo prób przełączania tylko na wentylator wywiewu, temperatury z wnętrza centrali (nawiew/wywiew) wskazywały okolice zera. Wczoraj, przy kilkunastu stopniach na minusie, nawiew dawał jeszcze około +13 stopni. 

Wyłączyłem całkiem wentylację na dzień, rozszczelniając jednocześnie okna. Po powrocie do domu spodziewałem się całkowitego zamarznięcie centralki, a tymczasem obydwie czujki wskazywały niewiele, ale powyżej zera. Wydaje się, że mimo 12 stopni mrozu temperatura na strychy była w okolicy zera, ze względu na nasłonecznioną połać dachówek. Możliwe?

Wentylację włączyłem i znów mamy nawiew w okolicy +13, ale wywiew niebezpiecznie zbliża się do zera, czyli znów zacznie się zamarzanie po stronie wywiewu. Spróbuję co jakiś czas włączać ręcznie „odmrażanie”, ale rano pewnie sytuacja się powtórzy. Ciekaw jestem swoją drogą co się dzieje z odpływem skroplin, ale nie chce mi się dzisiaj iść na strych.