Mamy lampy
Żarówki na drutach mieliśmy prawie rok, czas na kilka zmian. O ile do żarówek na drutach łatwo można się przyzwyczaić, o tyle do wiszących lamp już dużo trudniej 🙂 Mamy kolejno światełka w jadalni, przedpokoju, łazience, wiatrołapie i sypialniach. Nadal brakuje dwóch lamp w salonie i górnej w małej łazience.
Do jadalni zdecydowaliśmy się na lampę KROBY z Ikei. Przymierzaliśmy się od roku, cena 129 zł bardzo zachęcająca za taką dużą i regulowalną lampę. Łańcuchy na zdjęciu bardzo mocno skrócone. Jako że lampa ciężka, to montowałem ją od góry. Ściągnąłem część podłogi strychu, założyłem śrubę rzymską z hakiem, przebitą przez całą grubość stropu i dokręconą na podkładce. Myślałem o mocowaniu do wiązara, ale wypadł trochę za daleko.
Lampy u dzieci widać średnio, dodam tylko że klosze z kwiatuszkami. Ładne łuki i tyle. Cena około 150 zł za sztukę.
Lampę do naszej sypialni wybrała żonka w sklepie meblowym. Wymagała niestety trochę przeróbek, bo trzy oprawy były podłączone na jednym kablu i nie dało się tego zastosować przy podwójnym świecznikowym pstryczku. Lampa cała metalowa, skręcana, a uziemienie było montowane w dwóch miejscach – na dole i na górze. Żyłę od dodatkowego uziemienia dolnego wykorzystałem do zasilenia jednej z opraw i jest ok.
Lampę w przedpokoju widać na tym zdjęciu najmniej, ale widać że działa. Tu również wygrała propozycja z Ikei – ALÄNG – bardzo lekka (plastik i papier) i stosunkowo tania – 99 zł za mniejszą wersję.
Kupiliśmy w Ikei rozkładaną sofę trójkę, ale zdjęcia nie mam. Na razie wszystko się mieści. Jak przyjadą meble do salonu, to będziemy myśleć co dalej.
Kominek pewnie najlepiej kupować na wiosnę, oglądaliśmy ostatnio trochę kóz z dolotem z firmy Kratki, chyba kiedyś nie było takiego wyboru. Może?