Zamoknięta wełna
W naszym przypadku to na szczęście nie jest duży problem, ale miałem okazję niestety przetestować jak to wygląda.
Jakieś 2 tygodnie temu delikatny fabryczny syfon pod centralką się rozlazł i przez jakieś 2 dni kilkustopniowych mrozów skropliny z centrali leciały na strych. Ciężko mi oszacować ile było tej wody, przypuszczam bardzo orientacyjnie że jakieś 2-3 litry.
Pod centralkę i wokół niej miałem wciśnięte sporo wełny, dla zaizolowania nieszczęsnego syfonu i wężyka, przed mrozem. Na szczęście zdecydowana większość wody wsiąkła sobie w tą wełnę. Płyta OSB pod wełną była mokra z wierzchu, a w wełnie i granulacie pod spodem za dużo tej wilgoci nie wymacałem, chociaż na pewno też coś tam wsiąkło.
Teraz uwagi do namokniętej wełny. Bardzo mnie zaskoczyło ile wełna jest w stanie wchłonąć wody. Nie mogę powiedzieć, że chłonie jak gąbka, bo chłonie bardziej. Wełnę spod rekuperatora wyciągałem w stanie bardzo nasyconym, była zaskakującą ciężka i przy okazji wiotka. Plus taki że zachowała formę i gęstość i za bardzo z niej nie ciekło. Mokrą wełnę odłożyłem na strychu na kupie desek, do wyschnięcia. Po dwóch tygodniach jeszcze nie wyschła. Na strychu temperatury wahały się pewnie w granicach -5 do +5 stopni. Spodziewałem się, że przez ten czas jednak woda całkiem odparuje. Te nie całkiem mokre wyschły, ale było i kilka pasów, które nadal były wyraźnie mokre.
Podsumowując: w przypadku ocieplenia stropu problem jest łatwo dostrzegalny po wejściu na strych, łatwo go zlokalizować, ale trudno skutecznie rozwiązać. Najlepiej wyjąć mokrą wełnę i uzupełnić suchą. Gorzej jeśli podłoga jest przykręcona płytami z frezem, wówczas czasem trzeba by robić większy demontaż. Ryzyko jest jednak tylko przy przeciekającym dachu, gdy puszcza pokrycie wierzchnie i folia, albo właśnie np. gdy zawiedzie odprowadzenie wody z rekuperatora.
Dużo gorzej jest w przypadku zamieszkałego poddasza i skosów. Jeśli do wełny dostanie się woda, to może wypłynąć w zupełnie innym miejscu i to dopiero po jakimś czasie, bo wełna naprawdę dużo tej wody może przyjąć. W tym czasie oczywiście nie izoluje, a wręcz przeciwnie – świetnie przewodzi ciepło.
Nie należy liczyć, że ta woda w jakiś sposób sama odparuje. Może latem, ale nie przy temperaturach wokół zera. Skoro u mnie nie odparowało przy otwartym od góry strychu, z jakimś tam przewiewem, to między foliami nie ma szans.
Dostanie się do zamokniętej wełny to prucie zabudowy z płyt, z folią, rusztem, czasem z położonymi płytkami itd. Tym bardziej że działamy na ślepo, bo przeciek mógł być dużo wyżej, albo trochę z boku. Nie wiemy jak długo i w którym miejscu występował itd. Wełnę miałem też stosunkowo zimną. Mokrą, ale zaizolowaną od dołu i domowego ciepła granulatem i żadne życie się na niej nie rozwinęło. W przypadku poddasza w wełnie jest cieplej, bo grzeje ją ciepło z domu. Pewnie może i z czasem zapleśnieć.