Mamy mapkę powykonawczą, koszt 700zł. Do zgłoszenia się w nadzorze został nam tylko kominiarz. Problem taki, że ze znajomym kominiarzem nie udaje mi się skontaktować, a nieznajomy weźmie dużo więcej. Może zaczekam jeszcze ze 2 dni.

Ściagnałem konstrukcję pod podest, założyłem tam czarną włókninę (dostałem od koleżanki), a samą konstrukcję pomalowałem, częściowo zdobycznym preparatem miedziowym (bardzo niebieski), a częściowo Sadolin Base z wcześniejszych prac. Przykręciłem na miejsce, opiankowałem blachę pod progiem drzwi. Między konstrukcję dam jeszcze pewnie styrodur i coś popianuję.

Nie byliśmy zdecydowani co robić na ścianach we wiatrołapie, nawet oglądaliśmy różne tapety. Może kiedyś, tymczasem trzeba coś tam zrobić, więc zacząłem gruntowanie ścian.

Zauważyłem na wielu blogach, że końcówka to już rzut na taśmę. Przeważnie goni jakiś termin. U mnie wręcz przeciwnie. Mam wrażenie, że powoli przechodzę w stan spoczynku, mniej się spieszę, a na budowie jestem krócej niż dawniej. Może wynika to po części z charakteru robót.

Zbieram grzyby. Wczoraj 37, dziś jeszcze poprawka – 7.

W niedzielę wpadli pierwsi oglądający mieszkanie. Nigdzie się nie ogłaszaliśmy jeszcze, ale odpowiedzieliśmy na jedno z lokalnych ogłoszeń i przyszli pooglądać. W ciągu tygodnia mają dać znać czy w tę czy we w tę.

W tym tygodniu stolarz miał w końcu robić nasze drzwi i szafkę, miały też dojechać deski tarasowe na podest. Wielkich nadziei nie mam, ale może?