Wyciąłem i obsadziłem ostatni z parapetów wewnętrznych, z blatu kuchennego. Poziomy nie wyszły równe, ale chyba nie muszą. Jak dla mnie, wygląda całkiem przyzwoicie, a uskok mi nie przeszkadza. Materiał ten sam, pasek od frontu taki sam. Tego parapetu nie wpuszczałem w ściany po bokach. Chyba nie ma takiej potrzeby. Bardzo się cieszymy, że mamy taki kawał wolnego blatu. W końcu.

Po montażu przykręciłem dwa łączące się blaty do szafek. Zająłem się też przedostatnią szafką, tą na prawo od zlewu. Wygląda na to, że nadmiarowy zawias oddałem jednak niepotrzebnie, bo jeden z zawiasów ma inny kąt rozwarcia i pewnie nic z nim nie zrobię. Akurat nadmiarowy by się przydał…

Pomalowałem kolejny raz małą łazienkę, jeśli nie ostatni, to pewnie przedostatni. Mogłem jednak pociągnąć zielone płyty białym gruntem Śnieżki, a nie bezbarwnym. Po białym dwie warstwy wystarczyły w zupełności.