Montaż licznika gazowego i ocieplenie stropu

Mamy gaz, a przynajmniej gazomierz. Gazu nie sprawdzałem :). Chociaż by się przydało, bo w domu coraz zimniej. W salonie doszło do 7 stopni, jak trochę podgrzałem konwektorem, to urosło na 9. Na strychu 3 stopnie.

Mój instalator obudził mnie o 7 rano, pytając o szyfr do furtki. Coś tam podkopał i poprawił, a monterzy dokończyli co trzeba. Dalsze kroki w przyszłym tygodniu, o ile się uda.

A tak wygląda teraz strop. Bez wełny tylko trzy ostatnie przestrzenie i ćwiartka po prawej stronie komina. Zużyłem dziś 8 czy 9 rolek. Sporo mi zajęły przygotowania. Rozsypałem cały granulat, zużyłem resztę styropianu (zostawiłem tylko dwie płyty na kontrklapę przy wejściu na strych). Granulatu ciut zabrakło nawet na salono-kuchnię, więc przy kominku użyłem wełny również na dolną warstwę. Granulatu zabrakło na małe pomieszczenia pomocnicze – spiżarnię, łazienkę, wiatrołap, przedpokój i garderobę. Tzn. jest tam trochę nasypane, ale nie aż pod sznurki. Wersja na ten moment to tania wełna. Raczej już nie będę domawiał styropianu, a z wełną nie jest tak źle.

Górną wełnę na sznurkowaniu rozkładało się już dużo szybciej, bo nie ma aż tyle przewlekania, nacinania itd. Optymistycznie patrząc jeszcze z tydzień zejdzie mi z wełną, a później tydzień z końcowymi drobiazgami. Muszę np. zasłonić czymś dziury przy wiązarach nad szczytówkami, bo mi tam konkretnie wieje, a i myszy czy inne kuny mogą zagościć.