Szkieletowe ściany szczytowe

0

Dziś pierwszy dzień czuję się jak po budowie. Zobaczymy jak będę się czuł jutro… Zaczęło się parę minut po siódmej, kiedy to szef tartaku zadzwonił, że nasze drewno jest spakowane na samochód, ale gdzieś mu zniknął kierowca. Później się okazało, że był na grzybach :). Podjechaliśmy więc do tartaku, dostaliśmy Citroena Jumpera z drewnem i… gotówkę do ręki, żebyśmy przy okazji gdzieś zatankowali. Po rozładunku auto szybko odstawiłem z powrotem.

Później, z pomocą brata i bratanka stawialiśmy drewniany szkielet ścian szczytowych. Elementy spore, 5x14cm, długie na ponad 5 metrów, mokre (świeżo impregnowane) i przez to dość ciężkie. Z rusztowań i przywiązanej drabiny ciężko było to dokładnie umieścić i zamocować. W jednej ściance zrobiliśmy trójkąt równoboczny, podparty pośrodku jednym słupkiem. W drugiej tylko podstawę i jeden z boków trójkąta. Podwalina mocowana na śrubach 12cm, zatopionych we wieńcu. Pod spód pod nią folia, taka jak między fundamentem, a ścianami (trochę zostało).

Goście od wiązarów podbili wysuwy deskami i informowali, że po ich demontażu wysuwy trochę opadną. Rzeczywiście opadły. Próbowaliśmy przy okazji to jakoś odpowiednio ustawić, wyregulować. Na budowie odwiedził nas architekt adaptujący projekt, który akurat przejeżdżał w okolicy.

Plany na najbliższy czas:
– dokończyć szkielet ścian szczytowych, dokręcić brakujący skos i wszystkie słupki.
– zamocować kolumny i belki podporowe ganku.
– zakotwić jedną stronę jednego wiązara, który na razie „sobie leży”.
– przyjąć dostawy: łat, dachówki i reszty materiałów do krycia
– dokończyć komin.
– kupić OSB i obić nim szczytówki.
– załatwiać dekarza, może pomoże w innych pracach, jakby się udało dogadać.
– w międzyczasie lub później wchodzi ekipa od ścian działowych.
i mamy SSO.

Dodaj komentarz